Pojecie "sluchaj swojego ciala" jest mi raczej obce. Moje biedne cialo nigdy nie bylo traktowane z szacunkiem, zawsze bylam z niego niezadowolona zmuszajac go do dziwacznych diet, masywnych wysilko, stresow, we wczesnej mlodosci palac i czasem naduzywajac alkoholu. Pomalutku jednak nawiazujemy ze soba kontakt poprzez regularna yoge oraz medytacje, (wciaz bardzo nieudolne). Ale dzis byl przelom. Zazwyczaj w sobote i niedziele wstaje o swicie i mam dzien zaplanowany co do minuty. Dzis rano wstalam i zorientowalam sie ze jestem bardzo zmeczona. Bardzo. I postanowilam do niczego sie nie zmuszac, natomiast wsluchac sie w moje cialo i spelnic jego potrzeby. Zaplanowany rano dlugi bieg? Nie, zbyt forsowny. Wyjscie do kosciola? Nie, caly tydzien mialam urwanie glowy, mase spotkan, moja dusza domaga sie ciszy i bardziej celtyckiego spotkania sie z Bogiem. Ugotowanie bardziej wystawnego obiadu? (Zazwyczaj w weekend eksperymentuje z nowymi przepisami.) Nie - wrzucimy cos na grilla i zjemy troche jarzyn z kawalkiem miesa..
Od 20 lat zyje zawieszona pomiedzy dwoma panstwami - czasem bardziej w USA, czasem bardziej w Polsce; rozpieta pomiedzy dwoma kulturami, jezykami, roznymi mentalnosciami. Chce zlapac troche mysli z tej mojej emigracyjnej drogi, i poznac ludzi ktorzy odbywaja podobna wedrowke...
Sunday, July 3, 2011
listen to your body
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Sluchanie wlasnego ciala jest bardzo wazne, ale tez nie latwe. Trzeba umiec sie wyciszyc, medytacje pomagaja, ja tez ciagle sie ucze:))
ReplyDeleteU mnie zawsze to cialo stalo na przeszkodzie moich planow - szybciej, wiecej :) a cialo niedospane, nie odzywione tak jak potrzeba czesto odmawialo posluszenstwa :)
ReplyDeleteWszelkiego rodzaju stancjonarne wakacje, to byla meka dla mnie.