Friday, July 8, 2011

Broken Dreams

Wczoraj natknelam sie na ten wiersz:

As children bring their broken toys
With tears for us to mend,
I brought my broken dreams to God
Because He was my friend.
But then instead of leaving Him
In peace to work alone,
I hung around and tried to help
With ways that were my own.
At last I snatched them back and cried,
“How could you be so slow”
“My child,” He said, “What could I do?
You never did let go.”
                                 Lauretta Burns

Chcialam przetlumaczyc ten wiersz ale nie znajduje
odpowiednich slow. Wiersz mowi  o tym ze czesto prosimy Boga ( jakkolwiek Go rozumiemy) o pomoc, ale w tych naszych prosbach jest wielki konflikt. Przychodzimy do Boga jak bogowie, wiemy z gory co chcemy dla siebie, wiemy jak ma wygladac nasze idealne zycie, wiemy kiedy bedziemy szczesliwi.   Zazwyczaj to szczescie uzalezniamy od naszych zewnetrznych warunkow. Gdybym tylko miala to i tamto, mieszkala tam, a nie tutaj, byla jak tamta osoba. Gdybym byla piekniejsza, bardziej dowcipna. Gdybym miala inne dziecinstwo, inny start w zycie i tak dalej. Patrzac w przeszlosc, Bog do ktorego ja sie modlilam ( od dziecka mialam silne przekonanie o tym ze swiat rozciaga sie ponad materie) spelnil wiele moich prosb. Chcialam podrozowac, chcialam milosci, chcialam ciekawej pracy, chcialam byc matka ale im wiecej tych moich prosb sie spelnialo, tym bardziej ja chcialam wiecej lub inaczej.... gdyby tylko ten swiat byl taki jaki ja chce zeby byl, to wtedy byabym szczesliwa. Bylam krytyczna i do siebie i do innych. Krytyczna do Boga. Oburzona na politykow. Rozczarowana przyjazniami. Wstyd sie przyznac ale czasem zazdrosna o czyjes sukcesy, czy nawet posiadanie. (Wstyd, wstyd!!!)  Czasem zdarzyl sie dzien, ktory byl bliski mojej wizji szczescia - ale te chwile nie trwaly dlugo...


I w tej pogoni za realizacja szczescia, ktore to JA zaplanowalam dla siebie wpadlam w gleboka desperacje. Wszystko zmienilo sie wtedy, kiedy zdalam sobie sprawe ze Szczescia nie da sie wypracowac, kupic, ani wypodrozowac, ani zjesc - szczescie to jest kazda minuta naszego zycia przezyta w milosci, radosci, spokoju, ciszy, wdziecznosci i kontakcie z Bogiem ( niekoniecznie w ramach religii). I tak zaczelam zyc. Najpierw nieudolnie, stare schematy perfekcji wracaly, czujnosc, aby ktos nie urazil mojego bojowego EGO nie opuszczala mnie,ale im wiecej swiadomej intencji wkladalam w ta swoja wewnetrzna cisze , tym bardziej wyciszalo sie moje zewnetrzne zycie...Tym wiecej zycie moje nabieralo glebi, warstw, poglebialy sie moje relacje z ludzmi...Fascynujacy proces.

Nie znaczy to ze nie planuje, ze nie mam celow - wrecz przeciwnie, coraz wiecej ciekawych rzeczy dzieje sie w moim zyciu. Bo nie boje sie porazek, krytyki czy tez rozczarowania. Bo nie mam absolutnych oczekiwan, odnosnie punktu koncowego moich dzialan. Bo wiem ze zycie to droga a nie cel....


Wpis ten dedykuje osobie ktora wciaz jest  kwiatem slonecznika, z zamknietym pakiem, ale jest juz wysoko, i jeszcze troche ten pak sie otworzy na slonce, na Boga, na szczescie, ktore bedzie spokojem, pewnoscia, akceptacja i glebia zycia. 

Moje zewnetrzne zycie jest zwariowane - wczoraj prawie plakalam z zalu, ze nasz syn wyjezdza na 8 tygodni do Europy, a ani ja ani G. nie bedziemy mogli odwiesc Go na lotnisko - "wazne spotkania". Kiedy to powiedzialam B. to wyraznie sie ucieszyl - "tak bedzie latwiej, bo nie bede sie o was musial martwic". Ha? Nasz syn obchodzi dzis 18 urodziny. Silny, samodzielny i niezalezny chlopak, ktory jednym zdaniem przywrocil mi wlasciwa perspektywe :)






6 comments:

  1. kwiat słonecznikaJuly 8, 2011 at 11:58 AM

    Robin....dziękuję
    Brak mi słów. Płaczę, ale to dobre łzy

    ReplyDelete
  2. Co prawda nie dla mnie ta dedykacje ale ja tez dziekuje.....

    ReplyDelete
  3. Zapomnialam sie podpisac Maja

    ReplyDelete
  4. Maja , Kwiecie - sciskam Was i koniec ze smutkami!!! Weekend wreszcie!!!. Pomysle o weselszej notce!!!
    Maja, napisz mi cos dziewczyno na priv - m.gmurczyk@gmail.com bo Cie chce poznac.

    ReplyDelete
  5. Bardzo mi to bliskie i znane o czym piszesz:) Jak juz sie nauczylam jak "wyjsc z mojej wlasnej glowy" to zaczelam dostrzegac piekno swiata i doceniac otoczenie. To jest cudowne uczucie:))

    ReplyDelete
  6. Powiadają, że dzieci chowa się dla świata a nie dla siebie- i wystarczy przyjąć to do wiadomości i zaakceptować /choć wiem, że to trudne!/
    Obiecane adresy:
    http://zbabskiejperspektywy.blox.pl/html
    http://sukienkawkropki.blox.pl/html
    Chwilowo tyle. "Sukienka" prowadzi blog tematyczny, natomiast wcześniejszy blog- Kasi jest o życiu poza krajem, przy czym w zakładkach jest sporo adresów. Powodzenia! :)

    ReplyDelete