Monday, May 23, 2011

juz prawie lato

Goracao!!I lepkawo tez juz zaczyna byc.
Nie cierpie tego wilgotnego i goracego letniego klimatu tutaj. Jakbym nie wiem jak chciala do  tego podejsc pozytywnie, to nie cierpie! No a klimat taki uwielbiaja oczywiscie...komary. I juz jestem pozarta :)

Moim pierwszym zakupionym e-bookiem jest Power of Now E. Tollego. Czyta mi sie ten elektroniczny druk doskonale, i wcale nie barakuje mi zapachu, struktury i dotyku papieru. Sama ksiazke doslownie cedze, bo czuje jak wprowadza do moich mysli spokoj i porzadek. Nigdy, ale to przenigdy nie sadzialam ze kiedykowiek moj rozwoj intelektualny i duchowy pojdzie w kierunku medytacji, ciszy i pustej przestrzeni. Pamietam tak dobrze, jak kilka lat temu moja kolezanka oferowala mi wspolne zajecia yogi i wyrazniej jej powiedzialam ze to nie dla mnie. Bo dla mnie to kickboxing, sporty extremalne - ruch, glosna muzyka...I pomyslec ze kilka lat pozniej uciekam tak do tej ciszy. Wciaz jeszcze nie wypozyczylam zadnej ksiazki z biblioteki i jest to zadanie , ktore stawiam sobie na ten tydzien. Oraz kilka zdkeci wykonanych z uzyciem nowych funkcji mojego aparatu...

Sobote spedzilam na pobliskim uniwersytecia sedziujac zawody dla studentow szkol srednich. Zadaniem bylo napisac artykul do naszego czasopisma wydanego w 2036 roku o wynalazku lub technologii  ktora  przyczynila sie do poprawy zycia.  Artykuly dostalismy wczesniej, w czasie zawodow mielismy wysluchac prezentacji, porozmawiac oraz ocenic  plakaty....To taki moj maly woluntariat, i po raz n-ty dochodze do wniosku ze tego typu projekty przynosza mi bardzo  duzo zadowolenia. Poznalam przemilych ludzi,  studenci zainspirowali mnie swoja wiedza, entuzjazmem i opasja do nauki i po raz kolejny poczulam maly scisk w sercu ze nie jest mi dane bezposrednuio pracowac z uczniami...I musze zwracac wiecej uwagi na te odglosy serca...
“Don’t die with your music still inside you. Listen to your intuitive
inner voice and find what passion stirs your soul.”

To przeczytalam dzisiaj rano...Ostatnio duzo mysle o tym ze moze czas mi wrocic na uniwersytet... Moja praca zaplacilaby mi za jakies kursy. Rozwazam dwa kierunki - cos zwiazanego z pisaniem, lub tez cos zwiazanego z projektowaniem stron internetowych. 

Gdybym do tego jeszcze mogla wlaczyc jakies kursy pedagogiczne...Ale jeszcze nie teraz...Moze od wiosennego semestru 2012. Teraz projekt ZDROWIE. zanim wprowadze kolejbne obowiazki do swojego zycia, musze najpierw doprowadzic sie do zdrowej wagi, a na to potrzeba czasu.

Dobra passa trwa. Konstruktywna rozmowa z moja mama - cierpliwie i swiadomie koncentrowalam sie na dobrych i pozytywnych rzeczach. Przez tak wiele lat utwierdzalysmy sie wspolnie w tym zamknietym kragu negatywnej energii , nakrecalysmy sie tym narzekaniem, napedzalysmy sie wspolnymi lekami. Do dzis pamietam wspaniala rade mojej terapeutki - "You have no power of changing your mother, but you have all power in the world to change yourself". Do dzis wspominam ta starsza, przemila kobiete, ktora zajela sie mna z taka wielka miloscia. Nie bylam dla niej pacjentem, bylam dla niej drugim czlowiekiem, mlodsza kobieta potrzebujaca pomocy...Czy kiedys ja jeszcze spotkam? Czasem, wciaz o niej mysle ile dobrego dla mnie zrobila... mam nadzieje kiedys splacic ten dlug wdziecznosci... 

Dobre spotkanie poniedzialkowe z moja grupa. Otworzylam sie troche dzisiaj- powiedzialam im ze kiedy zaczelam to szefowanie prawie trzy lata temu, to czulam sie strasznie niedoswiadczona, i pracowalam ponad sily aby nauczyc sie wszystkiego, dopatrzyc sie wszystkiego. Myslalam tylko wtedy o naszych projektach i o tym aby posuwaly sie maksymalnie szybko i dobrze do przodu. Powiedzialam im ze dwa lata temu bylam juz kompletnie wykonczona, i ze myslalam o zmianie pracy, i ze dlatego jest tak wazne dla nas wszystkich abysmy dbali o swoje zdrowie, zebysmy znalezli czas na swietowanie naszych sukcesow, i o wzajemnym wsparciu. Zaczelismy troche na ten temat rozmawiac... Tak wazne  dla mnie widziec ludzi poza tymi projektami...I teraz mi troche wstyd, ze wczesniej chyba ich troche uzywalam, do tego aby z kolei udowodnic jak sobie daje rade , jaki to menedzer ze mnie...Oczywiscie wynikalo to z lekow, z poczucia niepewnosci...
No nic - potega chwili obecnej -  przeszlosc i przyszlosc-  sa poza moja kontrola...




8 comments:

  1. Tollego kocham cala dusza:)) Polecam tez Depaka Chopre, tez uspokaja i czyta sie cudownie. Nie lubie wilgotnosci i komary tez mnie kochaja, juz zaliczylam w piatek pierwsze pogryzienia. No ale tlumacze sobie, ze to cos za cos:))

    ReplyDelete
  2. Marta,
    Piszesz, ze chcesz poznac ludzi ktorzy odbywaja podobna wedrowke..... Jestem w Stanach od 25 lat, wiec zaliczam sie do tej kategorii :) Zyje miedzy dwoma swiatami a jest to dosyc skomplikowane, bo adoptowalam z mezem troje amerykanskich dzieci i staram sie je wychowac "po polsku". Pisalam przez trzy lata bloga "Dla Rodzinki" http://aniapolak.blogspot.com/
    a teraz mozna mnie znalezc w "Nowinkach z Adirondacks" http://nowinkizadirondacks.blogspot.com/
    Pozdrawiam
    Ania

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hej a czy udałoby się zdobyć dostęp do nowinkizadirondacks ?

      podczytywaczka wielkopolski :-)

      Delete
  3. Marta---> Stardust
    Dzieki za polecenie Chopre. widzialam kiedys wywiad z nim w TV i mialam zerknac na jego ksiazki, i zapomnialam:) wiec super ze mi przypomnialas. I tak te lata to cena za te piekne wiosny i jesienie :)

    ReplyDelete
  4. Marta---> Ania
    Zerkam na Twoj blog w pracy, ale nie bardzo moghe spedzic tam zbyt duzo czasu, ale juz widze ze bede u Ciebie bywala i napewno sie wirtualnie lepiej poznamy i moze zaprzyjaznimy. :) Dzis wieczor zrobie sobie zakladke do Ciebie na moim blogu, i bardzo Cie mocno pozdrawiam.

    ReplyDelete
  5. Bardzo inspirujacy wpis!! Zreszta caly ten blog jest cieply i taki szczery.Lubie tu zagladac.Mamy podobne doswiadczenia zyciowe .A ostatnio sama przymierzam sie do powrotu na uniwersytet i na sama mysl czuje scisk w sercu....Juz mi sie nie chce rozwazac czy moze nie jestem na to za stara....bo to jakas totalna glupota tak myslec. I jeszcze jedno.Twoja terapeutka ma racje. Wierz mi doskonale Cie rozumie ale naprawde nie warto walczyc .Ciesze sie ze okazalas mamie cierpliwosc i rozmowa byla pozytywna "Spieszmy sie kochac ludzi tak szybko odchodza"Mojej mamy juz nie ma.........i wtedy najbardziej Bogu sie dziekuje wlasnie za to ze okazalo sie cierpliwosc, nie unioslo sie duma, nie podnioslo glosu....
    Pozdrawiam Cie.
    Maja

    ReplyDelete
  6. Marta---> Maja

    Dzieki Maja. Z glebi serca dzieki. Zapytaj mi sie kiedys co robie z ta muzyka w sercu. Ja tak sobie niesamowicie zdaje sprawe z nieodwracalnosci czasu - moze dlatego ze mouich bliskich widuje rzadko, i widze jak sie starzeja, niektorzy odchodza. Prosze odezwij sie czasem, napisz cos o sobie.
    Sciskam cie.

    ReplyDelete
  7. ja też świetnie czuję się czytając ebooki na czytniku.
    Czytam o wyciszeniu i pustej przestrzeni i myslę, że jest to po prostu element procesu dojrzewania, młodość wymaga sztuk walki i głośniej muzyki, a im bardziej dojrzewamy-strzejemy się, tym więcej trzeba nam tego drugiego.
    Ja już niestety nie dojdę z mamą do porozumienia, bo ona wraz z udarem, straciła hamulce i jest jednego dnia wesoła, a drugiego bez żadnego ograniczenia, przykra. I nawet już nie mogę się na to wściekać.

    ReplyDelete