Monday, May 24, 2010

Deep waters

Byl to trudny tydzien w pracy dla mnie, ktory prowadzil do sobotniego spotkania, ktore mialam prowadzic. Nie jest to latwa sprawa dla mnie, dla ktorej jezyk angielski jest jezykiem wyuczonym. Perspektywa kierowania dyskusjami, zadawnia pytan, robienie notatek, podsumowywanie tych dyskusji na goraco, zawracanie rozmow gdy ida w niewlasciwym kieruku, jednym slowem poprowadzenie produktywnego spotkania nie jest latwe gdy trzeba to robic w nie- rodzinnym jezyku. Przentacje mozna przeciwczyc, takiego 8-godzinnego spotkania nie.

To bylo moje drugie spotkanie z ta sama grupa ludzi.  W zeszlym roku dyskusje i prezentacje bylo bardzo chaotyczne. Tym razem przerobilam kompletnie plan tego spotkania, rozbilam go dokladnie w czasie, zrobilam bardzo krotkie, dowcipne przentacje na kazdy temat, a przede wszystkim dokladnie przemyslalam co potrzebujemy wyniesc z tych rozmow i zaczelam je jakby od konca. Dyskusje byly bardzo skupione i konstruktywne, posuwaly sie wartko. Dzieki temu ze mialam krotkie slajdy wyswietlone na ekranie, nie zaplatalam sie w niepotrzebne mowienie - jednym slowem BINGO! To bedzie moja strategia na przyszlosc. Bede musiala wiecej pracy wkladac w te spotkania, moze nie beda one takie spontaniczne i kreatywne bo nie przychodza mi one tak naturalnie jak rodowitym Amerykanom, ale jestem w stanie poprowadzic solidna, konstruktywna dyskusje. Byl to spory krok naprzod dla mnie - ta praca to wciaz troche szerokie wody dla mnie, ale gdzie czlowiek nauczy sie plywac jesli nie na tych szerokich wodach?

No comments:

Post a Comment