Od 20 lat zyje zawieszona pomiedzy dwoma panstwami - czasem bardziej w USA, czasem bardziej w Polsce; rozpieta pomiedzy dwoma kulturami, jezykami, roznymi mentalnosciami. Chce zlapac troche mysli z tej mojej emigracyjnej drogi, i poznac ludzi ktorzy odbywaja podobna wedrowke...
Saturday, May 15, 2010
Sligo Creek Park and Poison Ivy
.
Prawie 4 mile marszobiegu - piekny dzien majowy dzien. Jeszcze nie dotarla tutaj ta lepka letnia wilgoc - powietrze dzis bylo bardzo rzeskie, nasaczone slodkim zapachem czegos co pachnie jak jasmin. Sligo Creek Park jest jednym z moich ulubionych miejsc w najblizszej okolicy z dwoch powodow:
Po pierwsze uwielbiam byc czescia weekndowego, ruszajacego sie spoleczenstwa amerykanskiego - w tym parku biegaja, chodza, skacza, jezdza na rowerach ludzie mlodzi, starzy, grubi, chudzi i wszyscy niezwykle przyjezni. Bardzo czesto na tej emigracji w weekendy dopada mnie tesknota za rodzina, i w tym parku z jakiegos powodu czuje sie mniej samotna. Jestem wsrod ludzi.
Po drugie wzdluz tego parku plynie mala rzeczka, ktora zupelnie wyglada i pachnie jak jeden z potokow gorskich w poludniowej Polsce, nad ktorym spedzalam swoje dzieciece letnie wakacje. Wraz z coraz mocniejszym sloncem ciagnie mnie bardzo nad rzeki - uwielbiam czuc te lodowate igly zimnej wody na skorze, ten specyficzny zapach rzecznej wody. Do rzek, gdzie mozna plywac, mamy troche daleko, wiec zostaje mi chlorowany basen na ktory wybieram sie jutro o swicie.
Jutrzejszy dzien uplynie moim mezczyznom pod znakiem kupowania pierwszego, powaznego garnituru dla juniora, ktory w przyszlym tygodniu ma pierwsza w zyciu rozmowe kwalifikacyjna na letnia prace. Aby bylo ciekawie, w tym samym czasie co mialby miec ta praktyka, to zaplanowalismy Jego wyjazd do PL, bilety juz kupilam. O mozliwosci praktyki dowiedzial sie juz gdy juz mielismy te bilety. Jest 9 miejsc i okolo 100 kandydatow, wiec bilety jednak moga byc wykorzystane.
Popoludniu stoczylam walke z trujacym bluszczem (poison ivy) ktory calkiem bezczelnie rozrosl sie na naszym plocie. Bardzo zlosliwa rodzina, na ktora wiekszosc ludzi jest bardzo uczulona - spryskalam te calkiem dorodne liscie jakims swinstwem, ktore mi zostalo w sklepie polecone. Miejmy nadzieje ze z dnia na dzien bede swiadkiem powolnej smierci tego zielska.
Liscie wygladaja calkiem elegancko, i bardzo ozobnie lubia sie pnac po drzewach i plotach. Jednak spotkanie z ta niewinnie wygladajaca roslinka jest bardzo bolesne , jak widac ponizej. Mialam juz przyjemnosc tego doznac.
Z przerazenie i strasznym zalem patrze na coraz to powiekszajaca sie tragedie ekologiczna w Zatoce Meksykanskiej. Tyle ludzi w tamtych regionach zyje z wlasnie z polowow krewetek i krabow, ktore zgina w tej wodzie spapranej ropa naftowa. Tak piekne srodowisko zostanie zatrute. Aby rozbic ta lepka rope potrzeba bedzie bardzo duzo innych chemikalii - to zajmie wiele lat aby oczyscic ten wielki obszar. Przecioez tam powinno byc kilka zaworow bepieczenstwa - wszystkie jednak raporty mowia ze British Petroleum mialo polityke nastawiona glownie na zysk, kosztem bezpieczenstwa, kosztem ludzi...
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment