Dzis mamy swieto narodowe pamieci Martina Luthera Kinga, ktory byl liderem ruchu o rowne prawa dla czarnych obywateli Ameryki. Mieszkam w zakatki Ameryki, ktory w mojej opinii jest wyjatkowy. W bliskiej okolicy mamy kilka doskonalych uniwersytetow, w zwiazku z tym poziom wyksztalcenia ludzi tutaj mieszkajacych jest wysoki, wiekszosc mieszkancow to liberalni Demokraci, poza tym jest to tez tygiel wielorasowy, wielonarodowosciowy, i etniczny. Nasze szkoly publiczne, biblioteki, parki sa w swietnym stanie - rezultat wysokich podatkow jakie placimy. Przestepczosc jest tutaj raczej niska. Duzo naszej lokalnej emigracji to ludzie pochodzenia hiszpankiego z Guatemalii, El Salvador, czy tez Meksyku, a poza tym mamy tutaj calkie duza emigracje z Afryki.
Jednymi z naszych zaprzyjaznionych sasiadow, ktorzy mieszkaja naprzeciwko naszego domu sa starsi czarni Amerykanie - emerytowani nauczyciele, przemili, sympatyczni ludzie, ktorzy niestety doswiadczyli bardzo rasizmu na swojej skorze. Kiedy 40 lat temu chcieli kupic dom na tym osiedlu, owczesni biali mieszkancy osiedla puscili w ruch petycje apelujaca o zablokowanie mozliwosci zakupu domu przez nich. Kiedy sie juz wprowadzili tutaj, byli pierwszymi czarnymi mieszkancami w tej okolicy i podobno malo kto w ogole z nimi rozmawial. Czasy w tej okolicy bardzo sie zmienily, jest jednak wiele miejsc w USA, gdzieli biali i czarni ludzi zyja bardzo osobno, sa wobec siebie bardzo nieufni, i niestety wrogo nastawieni. Wrogosc jest obustronna.
Coraz wiecej czarnych Amerykanow jest doskonale wyksztalconych , dzieci biale i czarne ucza sie razem w wielu miejscach Ameryki, ale tez wielu miejscach rasizm wciaz kwitnie. Rasizm obustronny! Wg mnie recepta na ten rasizm, jest wyksztalcenie i znajomosc wzajemnej historii i kultury. Okolica w ktorej mieszkam jest jednak wizja Dr. Martina Luthera Kinga!
Piekna msza wczoraj w kosciele. Ojciec Robert mial przejmujace kazanie na temat naszej bezsilnosci, ale tez nadziei. Apelowal, aby przynies ta nasza wode (nawiazanie do cudu w Kaanie Galilejskiej) do Chrystusa. Ta nasza woda to moze byc tak niewiele: nasze modlitwy, nasza finansowa pomoc, nawet malutka, i poprosic Chrystusa aby zamienil ta wode w wino. I ze ten cud opisany w Biblii daje nam nadzieje ze ta wielka tragedia narodu haitanskiego moze calkowicie zawrocic historie, daje nam nadzieje ze na gruzach tych biednych domow, na szczatkach tych bezimiennych, rozkladajacych sie cial, moze powstac nowe demokratyczne panstwo. Ta tragedia jest okazja dla swiata aby pomoc Haitczykom w zawroceniu ich trudnej historii. Mielismy tez zbiorke pieniedzy - ludzie szli ze swoim datkami do kosza na srodku kosciola spiewajac piekne afrykanskie gospels. Kiedy po mszy poszlam odebrac kosz z jedzeniem do naszej spizarni, kosz na datki dla Haiti byl pelny! Jak bardzo pelna nadziei wrocilam z tego naszego kosciola!
Prezentacja na wtorek gotowa - znalazlam swietny artykul w Timesie na temat epigenetics, i wlasnie to bedzie tematem mojego wystapienia. Dzis kilka razy dzis jeszcze przecwicze i bede gotowa. Slonce dzis piekne, i zaraz ide na dlugi bieg - jaka ulga ze nie musze B. juz wozic po tych wszystkich sklepach komputerowych, samochodowych , sklepach ze srubkami, wiatrakami i innymi ustrojastwami do jego nie-konczacych sie projekow. WOLNOSC!!!!
Wczoraj wieczorem tez wybralismy sie do Amerykanskiego Instututu Filmowego (uwielbam to miejsce, jest bardzo eleganckie i przypomina mi Europe!) na Mloda Krolowa Victorie. Bardzo ladny film.
No comments:
Post a Comment