Saturday, January 23, 2010

it's beautiful!!!

Moje ulubione sobotnie poranki! Dlugi, samotny spacer. Nikt nic ode mnie nie chcial, slonce pieknie swiecilo, nic to ze sie troche slizgalam po blocie, nic to ze drzewa wciaz takie zimowe - odzylam po calym tygodniu wiezienia biurowego. Mieszkam tuz, tuz przy szlaku nad potokiem, znam dobrze jedna strone tego brzegu, natomiast dzis po raz pierwszy zdecydowalam sie po raz drugi zobaczyc jak wyglada strona polnocna. Po raz drugi, bo raz w lecie probowalismy tam wedrowac z G. ale zaatakowaly nas komary tak ze szybko zrezygnowalismy - szlak przepiekny, daleko od wszelkich domow, momentami wysoko w gorze z pieknym widokiem na potok - gdyby bylo troche bardziej sucho, to spokojnie mozna tam pobiegac. Na koniec usiadlam sobie w pelnym sloncu, tuz nad wodospadem i zaczelam sie zastanawiac jak widze swoja przyszlosc za 10, 20 lat. Interesujace, ze zdecydowanie mysli uciekaly mi do Polski, widzialam siebie wciaz pracujaca, byc moze prowadzaca jaks fundacje amerykanska, albo tez prowadzaca obozy jezykowe dla ubogich dzieci. Widzialam siebie i G. mieszkajacych gdzies poza miastem, z kilkoma psami, z duza iloscia przyjaciol i polskich i tych amerykanskich odwiedzajacych nas i prowadzacych z nami te zajecia jezykowe. Czulam ze zwiazana jestem z jaks instytucja religijna...

Doszlam do takiego miejsca w mojej pracy, gdzie uzyskalam dobry balans - praca jest na tyle ambitna ze zmusza mnie do wysilku intelektualnego, ale jeszcze nie jest za trudna. Wciaz duzo sie ucze, wciaz jestem zaintersowana tym co robie, i mam wystarczajaca ilosc czasu na zycie rodzinne. Kazdy kolejny awans wiazalby sie z zakloceniem tego balansu...nie widze siebie jednak w tej samej pracy za 10 lat, ale nie umie jeszcze dokladnie zdefiniowac gdzie chcialabym pracowac....

1 comment:

  1. Życzę Ci spełnienia planów, chociaż wiem, że róznie z tym bywa. Pozdrawiam z Warszawy w ten strasznie mroźny poranek:)

    ReplyDelete