Od 20 lat zyje zawieszona pomiedzy dwoma panstwami - czasem bardziej w USA, czasem bardziej w Polsce; rozpieta pomiedzy dwoma kulturami, jezykami, roznymi mentalnosciami. Chce zlapac troche mysli z tej mojej emigracyjnej drogi, i poznac ludzi ktorzy odbywaja podobna wedrowke...
Wednesday, December 30, 2009
Moja sasiadka G.
G. mieszka dwa domy ode mnie i przyjechala tutaj jako 15-letnia dziewczyna. Mieszka dwa kroki ode mnie i recesja 2009 roku zmusila ja do szukania nowych mozliwosci zarobkowych. G. zaczyna nowy biznes - jezdzi na okoliczne farmy i sprzedaje lokalne, organiczne jedzenie. Od pewnego czasu kupuje wiekszosc jedzenia od niej - mleko w szklanych butelkach, jogurty, jablka, dynie... Raz w tygodniu kiedy G. dowozi mi to jedzenie, siadamy w mojej kuchni i rozmawiamy o jej nowym biznesie, nowych przepisach, jej i mojej rodzinie... Wymieniamy polskie i karaibskie przepisy. Dzis na lunch mam miske zielonych dziawcznych kapuscianych lisci z karaibskimi przyprawami. Obiecalam G. ze w czasie weekendu ugotuje jej vegeterianksi polski bigos z suszonymi sliwkami. Wyglada na to ze zaczynam nowa przyjazn...
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Gratuluję, bo przyjaźnie są bardzo w cenie. Jak również takie źródło jedzenia. Sama też kupuję z lokalnych farm.
ReplyDeleteNie wiem czy u Was tez sie odczuwa, ale u nasw okolicach DC powstaja nowe male sklepy spozywcze, co-opy, farmee's markets...
ReplyDelete