Dzis mialam ciekawa dyskusje z moja kolezanka w pracy na temat postanowien noworocznych - odkad pamietam zawsze cieszylam sie na nowy rok i robilam postanowienia noworoczne.
Oto co napisalam na swoim starym blogu w pierwszy dzien roku 2009:
....Mam wielka nadzieje ze kiedy zamkne ten zeszyt (w kratke- oczywiscie!) na koncu roku 2009, z radoscia bede sobie mogla postawic tam sobie czerwone serduszko swiadczace ze byl to szczesliwy rok. Mam wielka nadzieje ze nie bede miala tej (wiecznie mnie gnebiacej) pokusy aby strony gorszych dni podsumowywac kasliwa, czerwona uwage PISMO!!!, Bede sie starac aby z nadzieja odwrocic te strony, wierzac, ze mimo kiepskiego dnia, nowa kartka jest kolejnym poczatkiem, i obiecuje ze na tej kartce gorszego dnia postawie sobie zielona, czterolistna koniczynke nadziei.....
Po raz pierwszy w zyciu zrobilam takie inne postanowienie - zdecydowalam...obnizyc poprzeczke dla siebie, i skoncentrowac sie na tym aby moje zycie bylo po prostu szczesliwe. Postanowilam poglebic relacje z bliskimi mi ludzmi, zwrocic wieksza uwage na swoje zdrowie, znalezc wiecej czasu na swoje zainteresowania...Wbrew pozorom to postanowienie wymagalo skupienia i dyscypliny, dobrego planowania czasu, i madrych decyzji w co inwestowac wolny czas oraz jak i z kim go spedzac. W rezultacie tych moich wysilkow jestem w zdecydowanie lepszym miejscu niz na poczatku 2009 roku.
A wiec co bede wspominac z 2009 roku:
1. Wspaniala wyprawe z B. w Appalachy. Piec dni speldzonych w gorskiej chacie, intensywne wedrowki po zimowych szlakach z moim prawie-juz-doroslym synem.
2. Ten rok w pracy byl dla mnie bardzo trudny - po raz pierwszy w zyciu mam kierownicze stanowisko, ponad 1 million dolarow budgetu i 4 duze, odpowiedzialne programy. W dodatku cala nasza grupa jest nowa i w zasadzie caly ten rok pracowalam w panice aby czegos nie zawalic, nie przeoczyc...Czulam sie przez ten rok jakbym byla na polu walki, czeka mnie jeszcze zamkniecie jednego, bardzo skomplikowanego budzetu, ale WIEM ze ten kolejny rok bedzie juz o wiele latwiejszy. Mimo ze wcale nie czulam ze mialam jakies wybitne osiagniecia, na koniec roku dostalam premie .. zasluzona w sumie, bo pracowalam o wiele wiecej w tym roku niz przewiduje to moja umowa...Ciesze sie bardzo ze w zdecydowalam sie na te bardzo glebokie wody - w tym roku jako tako doplynelam (stylem rozpaczliwym w moim mniemaniu) do konca, ale wiem ze w przyszlym roku bedzie juz to styl pewniejszy i bardziej zdecydowany.
3. Rok 2009 to byl kolejny milowym kamien dla naszej Rodziny. Moj mlodszy przyrodni syn skonczyl studia i wyprowadzil sie z domu, wiec po 12 latach mieszkania najpierw z 3 chlopakim, potem z dwoma, teraz zostalismy z jednym dzieckiem. Jestem bardzo dumna z nas ze zdecydowalismy sie aby starsi chlopcy z nami zamieszkali - byly trudne okresy, prowadzenie takiej duzej rodziny wymagalo wiecej pracy, ale cala trojka chlopcow radzi sobie swietnie, a moj syn ma niezwykle bliska relacje ze swoimi przyrodnimi bracmi.
4. Bardzo dobra wizyta w Polsce oraz w Luksemburgu.
5. Zdecydowanie podreperowalam swoje zdrowie, zmienilam kuchnie dla calej rodziny - ale niestety praca stala mi czesto na przeszkodzie systematycznych wysilkow. Byly wieczory ze przychodzilam do domu tak wykonczona, ze nie mialam sily nawet rozmawiac...Musialam jednak przetrwac ten rok w pracy...
Ogolnie byl to bardzo dobry rok dla mnie i stawiam sobie na koniec czerwone serduszko! Byl to zdrowy, szczesliwy, pracowity i spelniony rok.
No comments:
Post a Comment