Sunday, September 11, 2011

Jesien, jesien w powietrzu

Wrocilam. Zjechalam troche Kolorada, dotarlam do stanu Nebraska. Podczas moich podrozy mialam okazje pobyc z dwoma wspanialymi kobietami, naladowalam baterie przyjazia, cieplem, wspanialymi rozmowami...
W powietrzu jesien. Jednak inna, niz wtedy 10 lat temu. Ta dzisiejsza wciaz ma w sobie wilgoc i cieplo lata. Tamta z 11 wrzesnia 2001 byla juz zdecydowanie bardziej jesienna. Byl to piekny   dzien. Suche, rzeskie powietrze, bezchmurne niebo, cieple wrzesniowe slonce, pierwsze kolory na lisciach. Po opresyjnych, wilgotnych latach takie poranki to ulga i nadzieja w jednym. 

Tamten dzien zaczal sie tak zwyczajnie. Odprowadzilam malego synka do pobliskiej szkoly ( byl w trzeciej klasie wtedy), wrocialam do domu, M, juz ubieral sie do pracy, telewizor byl otwarty  jak zawsze rano by zlapac troche informacji na temat pogody i waszyngtonskich korkow.  Bylismy juz troche spoznieni, pospieszni - dzien jak kazdy, i szczerze mowiac nawet nie wiem czy byl to piatek czy sroda. A potem czas nagle zmienil kompletnie swoj bieg..Nie dojechalismy wtedy do prac. Zostalismy zawroceni z drogi, na naszych oczach zapalil sie Pentagon...Dzis  ten dzien wciaz trwa - na fotografiach....

Szymborska Wisława

Fotografia z 11 września
Skoczyli z płonących pięter w dół
- jeden, dwóch, jeszcze kilku
wyżej, niżej.
Fotografia powstrzymała ich przy życiu,
a teraz przechowuje
nad ziemią ku ziemi.
Każdy to jeszcze całość
z osobistą twarzą
i krwią dobrze ukrytą.
Jest dosyć czasu,
żeby rozwiały się włosy,
a z kieszeni wypadły
klucze, drobne pieniądze.
Są ciągle jeszcze w zasięgu powietrza,
w obrębie miejsc,
które się właśnie otwarły.
Tylko dwie rzeczy mogę dla nich zrobić
- opisać ten lot
i nie dodawać ostatniego zdania.

No comments:

Post a Comment