Wrocilam do pracy po dwoch tygodniach nieobecnosci i przy drzwiach do mojego buira zastalam paczke w ktorej bylo pudelko a w niej szklana , przepiekna szklana, wielokolorowa rozgwiazda. I do tego prezentu dolaczona zostala kartka z takim wierszem:
The Starfish Poem
One day a teacher was walking along
the shore.
when he came upon a beach littered with hundreds of storm-tossed starfish
dying in the hot sun.
Without a word the teacher scooped up a starfish and deposited it in the waves.
He grabbed another one, and another one
The passerby watched and finally called out
"Good morning! What are you doing?"
The teacher paused,
looked up and replied,
"Throwing starfish in the ocean."
"I guess I should have asked,
why are you throwing starfish in the ocean?"
"The sun is up and the tide is going out.
And if I don't throw them in they'll die."
"But, don't you realize that
there are miles and miles of beach
and starfish all along it.
You can't possibly make a difference!"
The teacher listened politely.
Then bent down, picked up another starfish
and threw it into the sea,
past the breaking waves and said-
"It made a difference for that one."
Without a word the teacher scooped up a starfish and deposited it in the waves.
He grabbed another one, and another one
The passerby watched and finally called out
"Good morning! What are you doing?"
The teacher paused,
looked up and replied,
"Throwing starfish in the ocean."
"I guess I should have asked,
why are you throwing starfish in the ocean?"
"The sun is up and the tide is going out.
And if I don't throw them in they'll die."
"But, don't you realize that
there are miles and miles of beach
and starfish all along it.
You can't possibly make a difference!"
The teacher listened politely.
Then bent down, picked up another starfish
and threw it into the sea,
past the breaking waves and said-
"It made a difference for that one."
For making all the difference to so many teachers across the country - thank you!
Moje tlumaczenie:
Pewnego dnia nauczyciel szedl brzegiem oceanu kiedy nagle zauwazyl morze wyrzuconych na brzeg rozgwiazd.
Rozgwiazdy pomalu zaczynaly schnac i umierac w goracych promieniach slonca.
Nauczyciel zaczal zbierac te niepozorne zyjatka i klasc je
z powrotem na fale oceanu.
Zdziwiony przechodzien obserwowal z zaciekawieniem niezwykly taniec nauczyciela. Wreszcie nie wytrzymal i zapytal:
"Co Ty takiego robisz?"
Nauczyciel rozejrzal sie, przerwal swoje zajecie i cierpliwie odpowiedzial.
"Wrzucam te rozgwiazdy do oceanu."
Ale dlaczego?
"No przeciez to gorace slonce wysuszy te zyjace istoty podczas odplywu i one umra."
Przechodzien byl coraz bardziej zdziwiony.
"Przeciez to nie ma najmniejszego sensu - nie widzisz ze ta plaza ciagnie sie kilometrami i na tej plazy schna tysiace a moze nawet miliony takich rozgwiazd. Przeciez nie zrobi to zadnej roznicy jesli wrzucisz w fale oceanu kilka lub kilkadziesiat czy nawet kilkaset tych rozgwiazd.
Nauczyciel wysluchal przechodnia, pomyslal, po czym wrocil do przerwanej pracy. Delikatnie wzial w swoje rece kolejna rozgwiazde i polozyl ja na falach oceanu. Po czym zwrocil sie do przechodnia stwierdzajac - dla tej jednej rozgwiazdy moja pomoc znaczyla tak wiele, dla niej zrobila kolosalna roznice.
Za ta roznice dla wielu nauczycieli - dziekuje!
Na moim biurku czekala tez na mnie malutka notatka -
"The world will look a little better with some love given by you"
Nie wiem kto zostawil notke , i nie wiem dlaczego. Kartke dostalam od jednego z nauczycieli ktory uczestniczy w jednym z naszych programie. Czy nie jest to wyrazna odpowiedz na te wszystkie moje dylematy zwiazane z akcentem, prezentacjami i calym moim EGO ktore domaga sie honorow, uznania i zaprezentowania? Czy nie powinnam byc gleboko wdzieczna za to ze mam prace i dostep do srodkow ktore robia roznice w zyciu innych ludzi? I tak czasem latwo zagubic w tych biurokratycznych raportach , miesiecznych sprawozdaniach, budgetach o co wlasciwie chodzi w naszej pracy. Tak samo w zyciu - wsrod klopotow dnia codziennego, stresow, zabiegania, utrzymywania niezbednej nam do zycia materii - tak latwo zapomniec o tym ze tak naprawde powinnismy zyc aby dolozyc ta malenka cegielke naszej milosci i wysilku do poprawy swiata wokol nas, Nawet jesli bylaby to jedyna malutka rozgwiazdka. I niech nikt nie da nam wmowic ze nasza cegielka nie znaczy nic w morzu potrzeb. Znaczy. Dla tej osoby, ktora Bog czy tez Los ( jakolwiek ta Wyzsza Sile rozumiemy) postawil na naszej drodze moze zmienic calkowiecie zycie. Dziekuje Cheryl ze ta kartka wrocilas mi wlasciwa perspektywa co powinno byc wazne w moim zyciu.
Odkopuje sie pomalu z zaleglosci....
Robin! Super wiersz!!!
ReplyDeleteZawsze podziwialam nauczycieli. Sama kiedys uczylam... i nam nadzieje ze nadal bede ;).
This poem made my day!
Nie jestem pewna, czy nie jest to przypowieść Ojca De Mello...
ReplyDeleteTak, zawsze ważna jest każda odrobina dobra. Jak to było? - Ratując jedną istotę, ratujesz cały świat!
Pozdrawiam. :))