Dwa tygodnie w podrozy sluzbowej - zwidzilam troche srodkowej i srodkowo-zachodniej Ameryki. Ta podroz zdecydowanie wyprowadzila mnie ze stanu uwygodnienia, gdyz zmusila mnie do przejazdu samochodem przez zatloczone Chicago i kilku-godzinna jazde poprzez stan Indiana i Michigan. Spedzilam troche czasu tuz na uniwersytecie nad pieknym jeziorem Michigan, potem pojechalam na kolejnym uniwersytet w calkiem uroczym miasteczku o wdziecznej nazwie Kalamazoo ( po indiansku znaczy to ( gotujacy sie garnek - boiling pot).
Te wyjazdy sa dla mnie trudne, bowiem zawsze wtedy dotkliwie odczuwam swoja "innosc". "obcosc". Mowie z obcym akcentem, nie rozumie wielu kulturowych rzeczy, rzadko kiedy moge zidentyfikowac sie z dziecinstwami, mlodosciami i karierami moich amerykanskich kolegow. Pracuje w organizacji, ktora zrzesza wyjatkowych ludzi - ludzi ktorzy poza swoja praca zawodowa udzielaja sie na wielu frontach, sa zaangazowani, oddani - jednym slowem wyjatkowi. To bardzo inspirujace, jednak tez czesto troche przygnebiajace dla mnie, bowiem wiekszosc tych ludzi w wieku lat 24 juz zaczynali swoje interesujace kariery zawodowe, ja dopiero wtedy przyjechalam do USA i zaczynalam tutaj swoja edukacje. Przyjechalam z kraju w ktorym system totalitarny nie wspieral indywidulanego rozwoju czlowieka i mozliwosci rozwoju byly marne.
Zdaje sobie dobrze sprawe ze sama wpedzam sie w to poczucie innosci, ze problem lezy we mnie i z tym ze wciaz momentami zmagam sie z tym poczuciem wyuczonej bezradnosci, a jednoczesnie z moja tendencja widzenia swiata w kolorach bialo-czarnych, oraz ektremalnym perfekcjonizmem.
Od dwoch lat naleze do organizacji Toastmasters i powinnam juz przygotowac co najmniej 10 przemowien. Ile przygotowalam? Dwa. Ile czasu spedzilam nad uzalaniem sie nad moim akcentem, i lekami przed publicznymi wystapieniami? Nie wiem dokladnie - ale jestem przekonana ze za ten czas przygotowalabym co najmniej 3-4 dobre przemowienia. Starszy przemily pan zaoferowal ze bedzie moim mentorem. Ile razy sie z nim skontaktowalam? Raz.
Plan: W czasie tego weekendu z kalendarzem w reku zaplanuje moj udzial w spotkaniach Toastmastersa, i przesle ten moj plan do naszego lidera. Skontaktuje sie z Chrisem, i poprosze o jego pomoc.
Kolejne rozmamlanie - jestem samotna, daleko od rodziny, od moich przyjaciol. W takich momentach rozmamlania , zaczynam sie izolowac - w skrzynce nieodpowiedziane wiadomosci ( Maju , wkrotce odpisze!) , telefon, Skype.Co mieli powiedziec emigranci nawet 50 lat temu? Nie, nawet 20 lat temu, kiedy minuta rozmowy telefonicznej kosztowala 25 ca a email , nie wspominajac o Skypie, byl wciaz technologia przyszlosci.)
Tym wpisem doprowadzam sie do rownowagi i wracam do swojej rutyny. Kolejny , latwieszy wyjazd do Kolorado za 4 tygodnie.
REMEMBER:
"Life is 10% what happens to you and 90% how you react to it." -Charles Swindoll
"If you are never scared, embarrassed, or hurt, it means you never take chances." -Julia Soul
REMEMBER:
"Life is 10% what happens to you and 90% how you react to it." -Charles Swindoll
"If you are never scared, embarrassed, or hurt, it means you never take chances." -Julia Soul
Ciekawie piszesz. Mieszkalam z mezem w Blacksburgu, VA w roku 1978/79, bo byl on wykladowca na tamtejszym universytecie. Niektore przyjaznie z tamtych lat, pozostaly do dzisiaj Teraz mieszkamy w Skandynawii, jestesmy juz oboje na emeryturze. Rozumiemy Twoje rozterki, kazdy emigrant musi, chyba, przez to przejsc. Pozdrowienia :-)))
ReplyDeleteDziewczyno!! Ty wiesz, ile osób ci zazdrości możliwości, które są Twoim udziałem i perspektyw, które są na wyciągnięcie ręki??
ReplyDeleteWystarczy zmienić perspektywę patrzenia. Gdzieś wyczytałam myśl, która przy sprzyjających warunkach może przeorać życie: "Wystarczy ze słownika wyrzucić słowo problem i zamienić go słowem wyzwanie, by życie całkowicie się zmieniło." Bo wyzwania lubimy podejmować, nie uważasz?
I jeszcze słówko na temat nominacji. Pięknie Ci za nią dziękuję, fantastycznie połaskotałaś moje ego, ale - proszę, nie bierz tego do siebie osobiście- nie pociągnę tego dalej z bardzo prostego powodu. Tego typu zabawa jest dla mnie stresująca a ponadto nie lubię i nie umiem pisać o sobie.
Serdecznie Cię pozdrawiam. :) BBM
... 20 lat temu? Bylo tak samo, poczucie innosci, samotnosci, oddalenia... Moze bardziej docenialo sie tych kilka 'drogich' minut w rozmowach. Starczylo powiedziec: 'u mie wszystko OK'. Potem tylko te slowa nalezalo wprowadzic w czyn.
ReplyDeletePozdrowienia - od innego czlonka zalogi tej samej lodzi o nazwie Emigracja
Ps. Caly czas balansujemy na linie roznic, innosci i podobienstw.
Robin -->Anonymous 1
ReplyDeleteDziekuje bardzo za komentarz. Blacksburg VA??? Znam dobrze to miejsce- dwa lata temu bylam tam na konferencji w Redford University. Pewno tam maz wykladal? Uroczy zakatek USA z pieknymi szlakami. Skandynawia w mojej wyobrazni jest takim przepieknym miejscem tez. Mam nadzieje ze kiedys uda mi sie wiecej pojezdzic po swiecie.
Robin-->BBM
Oczywiscie ze roizumie w sprawie wyroznienia! Samej mi bylo trudno wymyslic 7 sensownych rzeczy o sobie :) Tutaj w USA wlasciwie slowo "problem" nie istenieje :) Zastapione to slowo jest slowem "challenge" co oznacza wlasnie wyzwanie, ktore nalezy rozwiazac. Amerykanie to niezwykle pozytywni i pomocni ludzie, ja zdaje sobie sprawe ze demony sa we mnie, i ze ta emigracja dala mi olbrzymia szanse wzrostu duchowego i emocjonalnego. No ale takie doly czasem lapia mnie:):) Ostatnio regularnie ogladam polskie dzienniki i BBM jeszcze bardziej lubie Twoje konstruktywne i pozytywne komentarze!
Robin-->Anonymous 2
:):):):) Tak ja w tym cytacie 90% naszego zycia zalezy od naszej reakcji na to co sie wokol nas dzieje.
Redford lezy bardzo blisko Blacksburga. Blacksburg to ogromne, studenckie miasteczko z wielkim campusem i masa domow studenckich. Nie pamietam dokladnie nazwy ale to wtedy nazywalo sie Virginia Tech. and University...albo odwrotnie :-)))) Nie moge zapytac meza, bo spi :-))) Nie wiem, czy pamietasz (kilka lat temu), wlasnie w Blackburgu byla ta straszliwa masakra, o ktorej bylo slychac na calym swiecie, student zabil kilkanascie osob, studentow. Bardzo przezylismy te katastrofe, bo trudno nam bylo uwierzyc, ze w tak spokojnym i pieknym miejscu, moglo sie cos takiego zdarzyc. Przyroda tam jest piekna i Apalagi jesienia cudowne. Skandynawia jest takze piekna, warto tutaj przyjechac na urlop. Pozdrowienia :-)))
ReplyDeleteOczywiscie ze w Blacksburg to Virginia Tech! To doskonaly uniwersytet stanowy i wszyscy bardzo przezywalismy ta tragedie, bo chlopak ktory zamordowal tyle osob pochodzil z przedmiesci waszyngtonu, z rodziny Koreanskiej. Tak wiele wtedy dyskutowano, ze w rodzinach koreanskich choroby psychiczne sa stigma bowiem ow chlopak od dawna mial problemy.
ReplyDeleteA Appalachy sa cudowne, i ja tam uciekam czesto po cisze i kontakt z natura :)