Evensong - to piekne wieczorne, spiewane nabozenstwo, chyba typowe tylko dla kosciolow anglikanskich. Moj G. uwielbia wszelkiego rodzaju chory gregorianskie, piekne stare angielske piesni religijne i czesto chodzi do katedry na evensong. Ja rzadziej, bo szczerze mowiac troche sie nudze na takim tylko spiewanym nabozenstwie, ale dzisiaj wybralismy sie razem. Katedra waszyngtonska, oraz pobliskie przepiekne ogrody to jedno z moich ulubionych miejsc. Niestety nie z koncem maja, kiedy powietrze jest lepkie, zar leje sie z nieba - ta pogoda powoduje ze wszelki czar zwiazany z natura pryska...
Ale nie o tym chcialam. Poniewaz dostalismy broszurke ze slowami wszystkich piesni, to moglam docenic w pelni piekno tego nabozenstwa ( i nawet sie nie nudzilam). Ale musze przyznac ze zdziwienie moje nie mialo konca, gdy w pewnym momencie solistka zaczela spiewac...
...For I will consider my cat Joeffry.
For he is the servant of the living God.
Duly and daily serving him.
For at the first glance of the glow of God in the East he worships in his way.
For this is done by wreathing his body seven times round with elegant quickness.
For he knows that God is his savior.
For God blessed him in the variety of his movements.
For there is nothing sweeter than his peace when at rest....
Moje tlumaczenie:
Spojrzmy na mego kota Joeffrego.
To sluga Naszego Boga, ktorego wielbi na swoj koci sposob.
Wdzieczny Bogu za swa gibkosc i szybkosc,
Przeciaga sie, prezy...Wielbi Boga..
Tez kiedy spi...
Calkowicie beztroski
Nie ma nic bardziej sielskiego niz spiacy kot...
Tlumaczenie wolne, bo myslalam o swoim kocie -tym ze zdjecia - ktory chodzi zawsze swoimi drogami, ale kiedy jest w milosciwym nastroju, to w tej adoracji do nas , przechodzi sam siebie...milosc bezgraniczna...
I nic przeciez dziwnego ze Jubilate Agno (ponoc w izolacji szpitala psychiatrycznego w ktorym spedzal czas ze kotem Joeffrym) umiescil kocura swego w centrum w poematu religijnego, a Benjamin Britten skomponowal do tego poematu piekna cantate.
ha ha ha, kot to tez stworzenie Boze!
ReplyDeletePiekna jest ta katedra i ogrody, bylam tam kilka razy przed laty i nawet pogoda mi nie przeszkadzala. Moze dlatego ze bylam turystka i wszystko mnie w Washington zachwycalo. Wilgoci w powietrzu nie znosze i miedzy innymi dlatego nie tesknie do Connecticut (mieszkalam w CT 21 lat)