Saturday, January 1, 2011

Life Begins at the Edge of Your Comfort Zone.

Czasami robimy zakupy w sklepie o nazwie Whole Foods.

To siec supermarketow ( tak nie oklamujmy sie, sa to supermarkety) gdzie sprzedaje sie duzo ekologicznej, zdrowej zywnosci.  Pierwsze ( wciaz male sklepiki) mialy byc  alternatywa komercjalizacji, protestem na amerykankie szybko, byle jak, tanio i duzo. Ta siec sklepow jednak urosla sama do rozmiarow korporacji, pochlaniajac mniejsze, niezalezne alternatywne sklepy spozywcze ze zdrowa, organiczna zywnoscia. 

 

Jedzenie w w Whole Foods jest jednak doskonale, atmosfera przyjemna, ceny bardzo wysokie, wiec kupuje sie tam w malutkich ilosciach i z duzym szacunkiem. Oprocz jedzenia sa tam fajne kosmetyki, oraz olbrzymi bar z roznymi daniami, wiec czasami, zwlaszcza pod koniec tygodnia zatrzymujemy sie tam na prosta kolacje, przy okazji robiac male zakupy, ktorych zawsze czescia jest Arizona Grill Sandwich, ulubiona kanapka B.

I tak przy okazji tych zakupow spozywczych, wpadla mi w oko kartka noworoczna, ktora glosnymi, drukowanymi literami oglaszala:

Life Begins at the Edge of Your Comfort Zone. 

Zamyslilam sie nad tym na chwile. 

Nasza rodzina ma wiele "polonijnych" slow w slowniku stworzonych przez naszego syna, ktorego jezykiem ojczystym jast amerykanski. B. mowi plynnie po polsku, jednak czasem tworzy osobliwe slowa. Jednym z takich slow jest UWYGODNIC SIE, ktore uzywane jest najczesciej w kontekscie kotow, ktore po dlugich dreptaniach w kolko na naszych kolanach, siadaja, potem przez chwile gramola sie, poprawiaja sie  i w koncu tak calkiem "uwygodnione"  wtulaja sie w cieplo naszych brzuchow i kolan trwaja zadowolone z siebie i zycia, mrucza, prychaja, po czym najczesciej zasypiaja wielce UWYGODNIONE!

 

Nie ma nic zlego w chwilowym "uwygodnieniu sie", zlapaniu oddechu, odpoczynku, ale jesli tak ten nasz "comfort zone" zaczyna uciskac, ograniczac nas, rozleniwac to wtedy zaczyna sie stagnacja. Patrzac w przeszlosc, byly sytuacje w ktorych za dlugo trwalam, poniewaz balam sie zmian. Nie probowalam nowych wyzwan, bo balam sie upadku, osmieszenia. Kiepsko trzymalam ster swojego zycia, poddajac sie zewnetrznym pradom i falom bo nie wierzylam ze jestem na tyle silna i sprawna, ze moge kierowac ta swoja lodka zycia. I fakt, zylam sobie bezpiecznie, nawet w jakims tam dostatku, majac stabilna prace, ale co z tego jesli moja dusza umierala.  Z desperacji rzucilam sie na glebokie fale, nie raz  wydawalo mi ze sie podtapiam, ze sobie nie poradze...ale ta uporczywa walka o utrzymanie sie na powierzchni, wyrabiala we mnie coraz wiecej sily, coraz wiecej pewnosci... pomalutku w pracy zaczynam wchodzic w moj "comfort zone", uwygadnijac sie tam. 

To dobrze, potrwam tam przez jakis czas aby zajac sie innymi sferami zycia, aby sprobowac jakis nowych wyzwan nie zwiazanych z praca. Mam juz pewne intencje, musze jednak spedzic troche wiecej czasu na inwentaryzacji mojej duszy - jednak wiem ze ta mysl -

Life Begins at the Edge of Your Comfort Zone-

stanie sie moim motywem na rok 2011. I niech to bedzie tytul 2011 rozdzialu mojego blogu. 

 

Kiedy zaczynalam ten blog, bylam w bardzo kiepskiej formie psychicznej, i czesto zastanawialam sie czy nie zamkne tego mojego pisania, bo zdarzalo mi sie tutaj rozdrapywac moje intymne, bolesne rany. Ten etap byl potrzebny - wszak aby rana sie zagoila, trzeba ja najpierw otworzyc, wyczyscic, zalac srodkiem dezynfekujacym. Nie mam juz potrzeby wracania do przeszlosci, ciesza mnie tez niezmiernie wizyty na moim blogu - sama nie zostawiam duzo komentarzy, wiec ich nie oczekuje, ale z tych moich licznikow w zakladkach widze ze sa osoby ktore tutaj wracaja, odwiedzaja mnie regularnie.


Zycze Wam ( i sobie tez !)  z glebi mojego serca  zeby ten Nowy Rok 2011 obfitowal w zdrowie, energie zyciowa i w inspiracje, ktora wprowadi cisze, radosc, spokoj w Nasze mysli, a takze sile do realizowania Naszych marzen. Abysmy znalezli obszary naszego zycia ( duchowego, profesjonalnego, rodzinnego) ktore  staly sie zbyt "uwygodniene" i zaczynaja lezec odlogiem. Zebysmy sie wysuneli poza ten nasz comfort zone, pokonali stagnacje, uaktywnili te "uwygodnione" obszary zycia. Prosze zostawcie od czasu do czasu jakis znak swojej bytnosci w moich komentarzach. 



 




  

5 comments:

  1. O! To ja właśnie żyję w takiej "uwygodnionej" rzeczywistości. W domu, nie pracuję zawodowo, starsza córeczka do przedszkola chodzi, młodsza ze mną.
    Mam cały dzień tylko na to, żeby zając się nią i domem. Ale w sumie nic nie robię. Brak mi motywacji, wszystko jest "bez sensu", moja dusza umiera, dusi się...
    Mam różne książki o motywacji, o nastroju, i inne takie. Ale chyba dopiero teraz zaczynam się budzić. Opiełka i Covey, a teraz "Niebiańska przepowiednia" - chcę lepiej żyć, dla siebie. Jeszczew przez chwilę tu pozostanę (w tej "uwygodnionej" sytuacj), ale już przymierzam się do wstania od komputerowego fotela i ruszenia w głąb siebie. Mam nadzieję, że się odnajdę, że coś ciekawego mnie spotka.

    Pozdrawiam ciepło :)

    ReplyDelete
  2. Super Viola. To jest pierwszy stopien takiego budzenia sie do zycia. I nie zmniejszaj roli opieki nad dzieckiem, to zmudna i monotnna praca, ale praca, i to wspaniale ze masz mozliwosc byc z dzieckiem w domu. Ale fajnie to napisalas - ruszac w glab siebie!

    ReplyDelete
  3. Bardzo fajny blog! Pozdrawiam serdecznie.A ten wpis to jakby dla mnie bo o niczym innym nie mysle jak o wyjsciu z tej strefy konfortu.Wierze ze bedzie wspaniale.Tobie tez tego zycze!

    ReplyDelete
  4. Super, super! Bedzie to dobry rok!

    ReplyDelete