Wakacje prawie sie skonczyly, jutro wracamy do pracy. Dzis pojechalam "do miasta". Miasto nasze ma wdzieczna nazwe Srebne Zrodlo (Silver Spring), znajduje sie na przedmiesciach Waszyngtonu i ma kilka uliczek na krzyz. Kiedy tutaj zamieszkalismy 15 lat temu, w Zrodle :) nie bylo nic, oprocz kilku marnych biurowcow i stacji metra. W ostatnich latach Zrodlo ozylo. wprowadzil sie tutaj Amerykanski Instytut Filmowy, Dicovery TV, ksiegarnia, wielkio osrodek kinowy i duzo malych sklepikow. Ogolnie klimat w tym malym miasteczku zrobil sie taki "artsy". Spedzilam troche czasu w ksiegarni, w sklepie z butami, w sklepie z kosmetykami.... i wpadlam w jakis taki stres. Ze czas przecieka mi przez palce, ze wlasciwie nic nie potrzebuje wiec po co laze po tych sklepach. Juz stalam w kolejce do kasy w reku trzymajac fajne kozaki, ktore odlozylam bo stwierdzilam ze wlasciwie nie sa mi potrzebne. Musze glebiej przyjrzec sie tym moim reakcjom i emocjom. Mysle ze mialy dosc dobry potencjal, jednak niepotrzebnie towarzyszyl temu stres.
- w 2011 roku mam zamiar gruntowniej zabrac sie za swoje zewnetrze, doprowadzic sie do zdrowej wagi, i wyrobic sobie swoj styl, tak aby moje zewnetrze zeszlo sie z wnetrzem. Tym razem za porzadki zabralam sie w dobrej kolejnosci:)
Bardzo duzym krokiem do tych zmian bylo porzadkowanie mojej przestrzeni, i moze dobrze ze nie kupilam tych kozakow, bo zanim przyniose do domu nowe buty, musze wyrzucic jakies stare. A wiec zadanie na ten tydzien - zrobic porzadek w moim obuwiu - zobaczyc co mam , co powinnam oddac/wyrzucic i co mi potrzeba. I z tak uporzadkowana glowa wybrac sie na zakupy :) No i zmobilizowac mojego syna aby tez zrobil przeglad swojej garderoby, zebysmy mogli zrobic donacje z tych ubran.
Snieg dobrotliwie sie z nami obszedl - spadlo go tyle aby bylo ladnie, ale nie trzeba machac lopatami. Wiatr natomiast rozhulal sie na dobre, ale ja dzielnie zalozylam buciory gorskie , opatulilam sie i poszlam na bardzo dlugi spacer. Szlam gleboka dolina, i zadziwiajaco bylo tam bardzo przytulnie, Potok wciaz skuty lodem, z ktorego odbijaly sie popoludniwe promienie slonca. Cisza.
Czas jednak nadszedla aby przestawic na pracowy tryb zycia.
Wracamy wiec do zadan dnia siodmego:
Day Seven Tasks
1. Take a bath or shower. Wear cologne, perfume, deodorant, floss and brush your teeth. Shave.
Again, same routine, no clothes.
- Zrobione, nawet o tym wiecej nie mysle.
2. Bed made, room picked up, laundry washed, kitchen clean, floor scrubbed. Check the toilets and sinks.
Zrobione. Czeka mnie gora prasowania, umycie lodowki, ale teraz gdy Lidia pomaga mi raz na dwa tygodnie gruntownie posprzatac dom, utrzymanie go w porzadku nie jest trudne. Moi mezczyzni sa pedantyczni, i nawet 17-letni B. dosc pomaga, jak sie mu przypomni. Natomiast nasze samochody sa w fatalnym stanie - musza zostac gruntownie posprzatane.
3. Review yesterday's hourly chart and make new chart for tomorrow.
Add to your lists of unproductive and productive activities.
- Z tym mam zdecydowany klopot. Moja praca to zarzadzanie projektami, zarzadzanie ludzmi i pracuje bardzo chaotycznie, zwlaszcza teraz gdy przychodzi mi zamknac dosc skomplikowane budzety. Ale chce pracowac bardziej swiadomie, i od kilku dni organizuje swoja przestrzen w biurze, pozbywam sie niepotrzebnych papierow, i szlifuje moj system pracy.
4. Two more photos.
To zadanie jest dla mnie niewykonalne troche, bo jak tak fotografowac ludzi, moim duzym aparatem - jest to w pewnym stopniu pogwalcenie ich prywatnosci. Ale zamiast tego fizycznego fotografowania, robie zdjecia mentalne, zatrzymuje sie myslami na spotkanych ludziach, zapamietuje ich piekno. Wczoraj zrobilam takie nie-fizyczne zdjecie, kobiecie ktora sprzatala prysznice w moim YMCA ( taki rodzinny klub sportowy). Szorujac podlogi, tak przepieknie spiewala piesni koscielne - bylo juz pozno, i tylko bylysmy w tej szatni dwie. Szorowanie prysznicow i ubikacji nie zawsze jest natchniona praca, w tej kobiecie natomiast bylo tyle radosci, pracujac usmiechala sie sama do siebie. Znalam ja z widzenia od dawna - zawsze wita ludzi tym pieknym usmiechem. Porozmawialysmy chwilke, okazalo sie ze przyjechala tutaj z Kamerunu, czym mnie nieco zaskoczyla bo myslalam ze jest z Etiopii. Zapamietuje jej piekno, jej radosc, jej usmiech, robie z tego takie zdjecie w pamieci. Druga osoba ktora codziennie rozjasnia moj dzien jest Keith, ochroniarz, ktory pracuje w recepcji mojego biura. Ale o nim napiesze juz jutro.
5. Contact friend or relative that you haven't talked with during the last month. Write a short email "catching them up" on your life since last you saw them.
Zrobilam cos nieoczekiwanego, nawet dla siebie. Dawno, chyba 15 lat temu w rece wpadla mi mala ksiazeczka. Autorka, Iwona Majewska-Opielka mieszkala w Kanadzie, i opublikowala taki dziennik pracy nad skutecznymi mawykami oparte na ksiazce S. Coveya - Seven Habits of Highly Effective People. Ta ksiazeczka byla napisana w formie pamietnika, bardzo szczerze, uczciwie, z wyrazna dobra intencja. Wtedy bylam na zupelnie etapie zyczenia, w ciaglej depresyjnej emigracji, strasznie zapracowana ( malutkie dziecko, praca i studia - chyba juz wtedy mialam zrobiony ten doktorat, ale zaczelam studia zarzadzania, bo zdalam sobie sprawe ze praca naukowa zdecydowanie mnie nie porywa). Pamietam ze ta ksiazeczka uswiadomila mi ze wiele ode mnie zalezy. Wtedy zaczelam zyc bardziej starannie, zakupilam kalendarze ( tak jak autorka), zaczelam wiecej planowac, czytac polecane przez Iwone ksiazki. Potem zapomnialam o tej ksiazeczce, az nagle przy sprzataniu wpadla mi znowu w rece - bylam bardzo ciekawa jak potoczyly sie losy Iwony. Wygooglowalam jej nazwisko, i bingo: http://www.majewska-opielka.pl/ Blog Iwony jest rownie cieply i inspirujacy jak jej mala ksiazeczka, kariera wspaniala - zaczela sie od mysli, wizji, ktora jest konsekwetnie realizowana. Pod wplywem impulsu, napisalam do Iwony, ktora zaraz mi odpisala, cieplo, sympatycznie...Dodalam blog Iwony do mouch zakladek, i strasznie sie ucieszylam ze i moj zostal dodany do jej zakladek. Zachecila mnie aby wiecej do niej napisac. Zorientowalam sie ze mam w swojej bibliotece jeszcze dwie ksiazki Iwony, ktore musialam kupic podczas mojego pobytu w Polsce, i ktore napewno przeczytam, i przesle mojej kuzynce,. ktora zaczyna kariere w zarzadzaniu i organizacji w dalekim Luksemburgu.
Make a copy of this email and file.
6. Everyone complains at work about something. This seems to be human nature. Pay very close attention about who complains and what they complain about. At the end of the day, start a new list that documents who complained and what they complained about. Record the approximate amount of time that you spent listening to them.
- Kiedys bylam potworna narzekaczka, perfekcjonistka - patrzac w przeszlosc widze ile czasu i energii zmarnowalam wdajac sie w konflikty. To nastawianie, ta postawa czesto przyciagala rownie dysfunkcjonalnych ludzi do mnie. Musze wziac za ta postawe odpowiedzialnosc, musze wybaczyc sobie, i srodowisku ktore nie nauczylo mnie zdrowych reakcji, i podziekowac Bogu ze stawial mi na drodze ludzi, ktorzy pomogli mi sie zorientowac jak bardzo chora, smutna i samotna jest moja dusza. Takich ludzi bylo bardzo duzo na mojej drodze, i zadziwajace jest to ze jest ich wiecej i wiecej - ludzie z pozytywna energia garna sie do siebie, chca byc ze soba. Teraz ja mam okazje byc tym pozytywnym wplywem. Kiedy weszlam dzis do biura jeden z moich pracownikow (starszy pan) byl strasznie sfrustrowany bo nie radzil sobie z komputerem i nasze IT potraktowalo go dosyc pogardliwie. Byl na skraju wybuchu. Poprosilam aby wzial gleboki oddech i zdal sobie sprawe ze ten gniew w tym momencie dotyka tylko jego osoby. Powiedzialam ze wiem co czuje, bo jest to upokarzajace gdy mlody 20-letni chlopak pogardliwie odnosi sie do starszego czlowieka, ktory ma klopot z niby oczywista rzecza, ktora oczywista nie je dla kogos, kto nie wychowal sie z komputerem. Usiedlismy razem przy tym nieszczesnym komputerze, znalezlismy wszystko co gdzies tam w przepastnych zaulkach naszego serwera sie ukrylo, i nawet posmialismy sie przy tej okazji. Wczesniej, byc moze interweniowalabym oburzona, nadelabym sie wladza, skladala jakies skargi - jak nic, spedzilabym dwie godziny czasu na tych interwancjach, i kolejne piec pielegnujac zlosc i oburzenie. Alleluja.
7. If appropriate, include yourself on this list.
- Powyzej. Nie narzekam. Naprawde nie narzekam.
6. Two more "thank you emails."
Print copies and put in a folder.
- Napisalam.
7. If you have not already done so, in your notebook, make a list of your approximately monthly expenses... rent, food, ect. Compute a rough monthly total of these expenses.
OK
8. At the end of the day, sit quietly in your living room or bedroom and write down the three or four things that you remember most about your childhood. Again, a new page with lots of room so we can continue adding to this list.
- Te wspomnienia przeplataja sie w moich notatkach blogowych.
9. Put $1.25 in cash in a glass on your bedstand.
Accumulating tasks... just a reminder---
Eye contact always with everyone you meet. Making your bed. Receipts. Photos. Names of any new people you meet. Background notes on the people that you have trouble liking. Growing lists of productive and unproductive work behaviors. Lists of likes and dislikes in your house.
No comments:
Post a Comment