Takie grube i nizewykle zadowolone z siebie robiny z pomaranczowymi brzuchami urzeduja w moim ogrodzie...
Upal dalej przerazliwy. Upal nawet daloby sie wytrzymac, tylko ta przytlaczajaca, obezwladniajaca wilgoc, ktora zatyka i oblepia. Od zawsze moja ulubiona pora dnia byly wczesne poranki. Kiedy moj syn byl maly, zawsze rano w weekend mielismy swoj rytual - wymykalismy na tzw. "mother-son" time, g do jakiegos baru kawowego, gdzie zjadalismy wspolnie jakies proste sniadanie, a potem objezdzalismy okoliczne place zabaw.
Teraz oczywiscie na nastolatka czeka sie z drzacym z sercem w okolicach polnocy w sobotnie wieczory, i pomalu zaczyna sie go budzic w okolicach poludnia. W zwiazku z tym, sobotnie i niedzielne poranki najczesciej spedzam sama z kubkiem kawy i dzis znow zmagalam sie z moimi demonami przeszlosci. Rzadko one mnie dopadaja, rany mam zdecydowanie zagojone, czasem cos tam zapiecze, pod wplywem wspomnien.
Chcac komus w czyms pomoc wczoraj, troche sie otworzylam, podzielilam sie swoim doswiadczeniem, i jakos tak dalam sie poniesc tym niepotrzebnym emocjom wspomnien. Mam nadzieje ze ta moja energia nie pojdzie na darmo, ze cos tam ktos sie z mojego doswiadczenia sie nauczy.
Weekend spedzilam bardzo pracowicie. U nas w pracy nastepuja starania o rozpoczecie programu wymiany naukowej studentow pomiedzy USA i Europa - wszystko to jest jeszcze na etapie skladania wniosku o pieniadze. Jesli te pieniadze zostalyby przyznane, to bardzo chcialabym sie dostac do tego programu aby miec jakis wiekszy kontakt z Europa, i zglosilam sie na ochotnika do pomocy w pisaniu tego wniosku. Sobote spedzilam na czytaniu dokumentow, jutro mam sie spotkac i rozmawiac na temat mojej roli w tym calym przedwsiezieciu ( co za skomplikowane slowo). Martwie sie ze moze robie sobie zbyt duze nadzieje z tym projektem...Poza tym jutro 5-letnia ocena polowy naszych programow - czuje sie troche jak przed egzaminem i troche sie boja jak to wszystko pojdzie. Bedziemy tam cala grupa, wiec ta odpowiedzialnosc odpowiadania na pytania rozlozy sie na kilka osob, ale po raz pierwszy uczestnicze w tym procesie i nie dosc ze nie moge pokazac swojego niepokoju, to jeszcze wyglaszam pozytywne "pep-talki" do mojego zespolu "you should take pride in what you are doing and realize how good our programs are" aby ich podbudowac przed jutrzejszymi rozmowami.
Rozmawialam dzis z Amri dlugo w kosciele - jej maz poczul sie gorzej, musiala z nim pojechac na pogotowie. Wiem ze jest wystraszona, wiem co czuje, bo bylam w jej sytuacji kiedy na raka umieral moj tata i piec innych osob z mojej rodziny. Modle sie za Nia.
Saga artykulu trwa: redaktor odeslal wersje z poprawkami pokreslona na 23 strone - ha, ha wiedzialam ze moja wersja byla lepsza. Pisze to sobie, bo moje poczucie wartosci nie jest u mnie sprawa automatyczna, i moj patalogiczny wewnetrzny krytyk musi byc trzymany w mocnych ryzach rozumu :)
Ostatnio drazni mnie moj brak dyscypliny, za duzo czasu przecieka mi miedzy palcami. Nie chodzi o to aby zaczela zyc jak automat ( za to panstwu juz dziekujemy, to juz przerabialismy) tylko zeby zyc w momencie, zeby kazda chwila, nawet pozornie spedzona " na niczym" miala wartosc. Aby nie ogladac bzdurnych programow w telewizji, nie wdawac sie w zbyt duza ilosc rozmow niepitrzebnych, zminimalizowac ilosc czasu spedzonego na internecie.
Oj, tez bym chciala umiec lepiej spozytkowac czas i nadac wartosc kazdej chwili.
ReplyDeleteChoc czytajac twojego bloga wydaje mi sie, ze chyba zbyt surowo sie osadzasz - masz intensywne zycie zawodowe, rodzine, duzo dajesz z siebie innym, wiec chyba zbyt wiele czasu nie marnujesz.
A umysl czasem potrzebuje i takich nby "zmarnowanych" chwil spedzonych na niczym, aby sie odprezyc :)
Jezeli sie to zdarzy - nie miej wyrzutow sumienia :)
Z drugiej strony skoro tak umiesz cieszyc sie i tymi mniej waznymi momentami jak ten poranek to widac, ze umiesz spozytkowac j te "chwle spedzone na niczym" :)
A w zyciu duzo przeciez osiagnelas i sprawdzilas sie!
Skad ta wieczna niepewnosci? Precz z nia! :D
Pozdrawiam :)
P.S. Sobotnie czekania na nastolatka znam z autopsji....
Grazynka - tak to prawda, jestem wymagajaca od siebie, moze to syndrom emigracji, ze tak naparwde musze tutaj sama na siebie liczyc i wciaz sie troche "przedzierac"?
ReplyDelete:):)