Wciaz w hotelu. Mimo ze to tani Holiday Inn, daleko na przedmiasciach to musze przyznac ze to jeden z najprzyjemniejszych hotelow w jakim mieszkalam.
(Ze wzgledu na czeste podroze sluzbowe, ktore wymagaja spotkan w lepszych hotelach, namieszkalam sie w Hiltonach, Marriottach, Hyattach i innych, i zdecydowanie hoteli nie lubie! Po pierwsze hotele kojarza mi sie ze stresem pracowym. Po drugie - wypasione hole, drogie restauracje sa tylko patyna, pokoje sypialne sa puste, bezosobowe i samotne. Kiedy wybieram hotel patrze czy polozony jest w oklicy gdzie moznaby z tego hotelu uciec do jakiejs ksiegarni czy nawet sklepow. Po prostu nie lubie hoteli!)
Ale tutaj jest inaczej. Przede wszystkim gnieciemy sie w trojke w tym malym pokoju co ma urok. Hotel jest swiezo odnowiony, wiec wszystko jest super czyste. A najwazniejsze ze m0j 16-latek jak za dawnych, prawie-zapomnianych czasow namowil mnie na wizyte w hotelowym basenie i jaccussi (jakkolwiek sie to pisze). Ostatnio tak gratka trafiala mi sie chyba 6 lat temu, kiedy to moje dziecko na pytanie - idziemy na basen? - ochoczo odpowiadalo - Tak! Ten wielki juz chlop o wzroscie 186 cm przypomnial sobie ze jako dziecko umial stac na rekach na dnie basenu, i stwierdzil ze wciaz to umie. Szokujace bylo dla mnie zobaczec te straszliwie dlugie nogi nad woda - bylo to surrealne uczucie - jakby cofniecie sie w czasie. B. tez zaczal wspominac...
W kazdym badz razie czuje sie troche jak na wakacjach. Wyspana, wypoczeta i pelna energii. Poniedzialek a my wciaz w hotelu. Prace, rzad federalny i szkoly zamkniete. Swiatelkiem nadziei jest e-mail ktory dostalam od Gigi sasiadki - ale poniewaz wraz z dwojka innych sasiadow ja wczoraj odkopalismy, wiec byc moze ze e-mail ten wyslala od swojej mamy do ktorej mogla pojechac. Do domu przyjechalismy na chwile wczoraj - wydostalismy ze sniegu dwa pozostale auta (tak mamy trzy stare samochody bo inaczej sie tutaj zyc nie da- nigdzie sie na nogach nie dojdzie), nakarmilismy wytesknionie koty, ktore zaspane wylazly z naszych lozek na nasz widok. Koty na zime wyhodowaly sobie grube futra, wiec beda z nich mogly zrobic uzyte. Temperatura w domu spada - okolo 5 stopni bylo tam wczoraj.
Blog w zakladce po lewej stronie (Silver Spring Wanderer) ma kilka pieknych zdjec z naszej okolicy. Mozemy widokowo smialo konkurowac z zima Iksinskiej!!! Ale oczywiscie poniewaz ta nasza zima ma wymiar kleski zywiolowej to moj syn spi sobie smacznie w lozku hotelowym, i nie musi dralowac 10 km do szkoly. Stad tez miedzy innymi okolo 60% dzieci amerykanskich jest otylych.
Ciekawa jestem co bedzie jutro?
No comments:
Post a Comment