Monday, February 1, 2010

luty!!!

Na jednym z moich ulubionych blogow od-rana-do-wieczora

znalalam takie madre zdanie:

"Gdzieś zgubiłam ten impet, z którym wpadłam w nowy rok. Mam nadzieję, że odzyskam go na początku lutego. "

Dokladnie oddaje stan mojego ducha - moze to ta zima, z lodowatymi temperaturami, wczesnymi ciemnosciami tak na nas wplywa?

No wiec dzis pierwszy dzien lutego, i nawet jesli ten impet tak sam nie wroci, to jestem zmotywowana aby go wlasnymi silami przywrocic.

Bardzo mily dzien wczoraj - razem z G. wybralismy sie na spacer wokol waszyngtonskiej katedry - prawdziewie magiczne miejsce w mieniacym sie sniegu i bardzo mocnym sloncu. Zimno jednak bylo straszliwie, doslownie do szpiku kosci. Zrobilam troche zdjec postaram sie wkleic.

Wczesniej po kosciele poszlismy do malej knajpki z B. na lunch- mowie mu ze tak malo czasu spedzamy razem, ze zrobil sie taki samodzielny teraz jak juz ma prawo jazdy, i cieszy mnie to bo moge wiecej zajac sie swoim wlasnym zyciem, ale chce aby zawsze wiedzial ze gdyby mial jakies problemy, czy potrzebowal mojego czasu to zawsze jest dla mnie najwazniejszy....

Moj syn popatrzyl na mnie jak na jakies UFO i odpowiedzial...Wiesz, ja naprawde nie mam zadnych problemow, i nie lubie jak sie mna tak interesujecie. Jakbys miala CORKE to bys o problemach rozmawiala...Fakt, moj syn nigdy nie mial takich problemow, jakie mialam ja w Jego wieku. Daly mi w kosc te dwa lata Jego dojrzewania, ale teraz taki samodzielny, uczacy sie i dorosly syn to miodzik...

Umowilam sie na przeglad mojego podwozia na przyszly tydzien - pani ze zgroza stwierdzila ze ostatni raz bylam na przegladzie w 2006 roku - niemozliwe, przeciez ja tam bylam nie tak dawno, moze dwa lata temu...o well, juz postanowilam ze te przeglady beda moim osobistym prezentem urodzinowym i w ten sposob bede o nich pamietac.

No comments:

Post a Comment