Not just major but most likely historic snow is approaching. Please take this potentially dangerous storm seriously!!!!
Chyba wywolalam wilka z lasu bo w poprzednich wpisach zlekcewazylam ten nasz prawie-poludniowy snieg. No to bedziemy miec zime stulecia. Wracajac z pracy wczoraj zatrzymalismy sie w spozywczym. Jak na ludzi, ktorzy doswiadczyli "systemu"( ktorego jedna z charakterystyk byl brak zaopatrzenia), przystalo mimo wielkich wysilkow, ZAWSZE kupujemy za duzo jezdzenia. Spokojnie przezylibysmy caly miesiac na tym co mamy w domu. (Bogu dziekuje ze nasz dom nie ma tzw spizarni, oraz ze ostatnio zakupiona lodowka dwudrzwiowa jest ciasna i niewygodna, co wstrzymuje nas przed jeszcze wiekszym gromadzeniem.) Zatrzymalismy sie po chleb, mleko i jajka. Przywiezlismy 4 siatki zakupow.
Spozywczy byl oblezony przez ludziska szykujace sie do zimy stulecia i wialo z LEKKA pustkami. Jajek nie bylo. Tylko trzy rodzaje chleba, i 6 rodzajow wedlin zamiast 35. Do kasy dotarlismy z przeroznymi mrozonkami, wedlinami - jak nic mamy teraz zapasow na dwa miesiace. Kasjer slyszac moj akcent zapytal czy sytuacja dzisiejsza w sklepie przypomina moje czasy w ZWIAZKU RADZIECKIM. Zawsze jakos to pytanie czy jestem z Rosji powoduje konsternacje u mnie - nie chce uchodzic za Rosjanke. O, nie odpowiadzialam z godnoscia , ja jestem z Polski, i tak my tez mielismy okresy ze brakowalo jedzenia w sklepach.
(Tak, pomyslalam sobie jakie Ty masz pojecie o braku zywnosci, gdy za kilogramem miesa stalo sie kilka godzin. No ale nie wdawalam sie w dalsza dyskusje, prawie zapomnialam juz o tych upokorzajacych czasach, a poza tym przy tej malej ilosci jedzenia jadlo sie zdrowo. Tak patrze na ta tragedie w Haitii i porownuje ja z nasza lokalna Katrina kilka lat temu i dochodze do wniosku ze ci biedni ludzie w Haiti wygladaja bardza zdrowo. Kiedy powodz odkryla nasza lokalna amerykanska biede w Nowym Orleanie, to uderzajace bylo jak strasznie duzo biednych ludzi tutaj jest otylych.)
Gotuje rosol z kurczaka co to sobie chodzil po pastwisku i ziarna jadl, w przeciwienstwie do tych kurczakow co to w klatkach siedza. Zorientowalam sie ze nie mam kapusty a G. najbardziej z rosolu wlasnie kapuste lubi. Pomyslalam , skocze na moment do sklepu, przeciez nie moze byc tak zle. Bylo bardzo zle - Sodoma i Gomora - tlumy takie jakby ta zamiec nadchodzaca miala trwac 3 miesiace. Sceny niczym w polskich kolejkach w stanie wojennym - ludziska podenerwowani, krzycza, przepychaja sie. Wczoraj na kursie uczylismy sie o tym co motywuje ludzi. Na samej gorze spirali rozwojowej motywacji jest samo-realizacja, ponizej ego, potem zaspokojenie materialne, a na samym dole bezpieczenstwo. Zdecydowanie w tym sklepie ludzie zmotywowani byli strachem przed smiercia glodowa. Oczywiscie kapusty nie bylo ani sladu - brukselka to jest taka mala kapusta, prawda? Zobaczymy wiec jak bedzie smakowal rosol z brukselka. G, zadzwonil, czy kupic jajka jak bedzie wracal. Ja juz kupilam - paczka numer 3 w naszej lodowce. Jestem pewna ze przyjedzie z pracy z kolejnymi zakupami - jestesmy ofiarami paniki sniegowej. Najlepiej bedzie jak wysiadzie nam prad i wszystkie te zapasy z lodowki trzeba bedzie wyrzucic. Juz tak raz bylo.
Pracuje dzis z domu. Mam nadzieje ze bede w stanie dostac sie do tych wszystkich serwerow w pracy. Cicho w domu - tylko ja i koty, ktore domagaja sie glaskania. Musze sie przestawic na ta prace z domu. Drugio dzien bez cukru - alleluja, waga drgnela.
No comments:
Post a Comment